piątek, 20 lipca 2012

3. Część 4

Oh my juliett . moja wena mnie już zabija. za dużo pomysłów na to opowiadanie >.< już nie nadążam . ale przynajmniej dla Was więcej do czytania : 3
i jeszcze chciałam powiedzieć, że to wszystko co pisze o wampirach to zmyślam XDDD
____________________________________________

UWAGA ! WKRACZA NOWA POSTAĆ !



 Park HyungSik. Ma 22 lata.
Kolejny z członków Ze:A. Ma bardzo dużo fanek.
Każdy go kocha. Jego najlepszy przyjaciel to Ha MinWoo.
Wszyscy myślą, że znają go na wylot, jednak tak nie jest.
____________________________________________

Po jakiś 5 minutach wstaje, a na ziemi leży karteczka, a w niej: Bądź w tym klubie EGO o 20. HeeCheol.
Zmięła kartkę i schowała do spodni po czym poszła do Nany. Ona zaś siedziała i śpiewała '' It Has to Be You ''. Tiffany kochała słuchać jak ona śpiewa. Miała taki idealny głos.
- Hey Nana - uśmiechnęła się wchodzą do jej pokoju - Chciałam tylko powiedzieć, że o 20 wychodzę.
Przestała śpiewać. Założyła ręce na biodra i spojrzała na Tiffany.
- A jeśli znowu będzie Cię ten koleś śledzić - zapytała troskliwie Nana.
- Nie będzie, kolega mnie odprowadzi. Odpowiedź na twoje pytanie: Nie, nie znasz go.Lepiej, żebyś nie poznała.
- Haha, jak ty mnie znasz. Czemu? - opuściła ręce i skrzyżowała je.
Wiadomo, że chodziło o Hee, jednak nie mogła powiedzieć Nanie, zwariowałaby.
- Nie. Najwyżej dowiesz się w swoim czasie, ale na razie zapomnij.
- No okey, ale powiedz. Czy jest wobec ciebie bardzo miły? - zapytała podchodząc do Tiffany.
 Dziewczyna powiedziała, że tak. Wtedy Nana przytuliła się do niej.
- Czekaj, a czy Ty go baaardzo lubisz?
Tiff pokiwała głową z obrzydzeniem. Już miała dość tych przytuleń.
- No to znalazłaś swojego księcia z bajki. A teraz wyjdź, muszę zacząć ćwiczyć Sexy Free & Single - powiedziała Nana wypychając ją za drzwi.
Tiffany cały czas miała tą samą minę. A gdy przyjaciółka zamknęła drzwi, ona odwróciła się w ich stronę i krzyknęła:
- Że co?!?!
Zza drzwi usłyszała:
- Tak kochana.
Tiff mruknęła pod nosem '' Okeeeeeeeeeeeey '' i poszła do swego pokoju przespać się. Ona by tylko spała i spała.
*
- OMG. Już 20! Nie, nie. Jeśli pomyśli, że go olałam to.. Nie! - krzyknęła do siebie zaspana Tiffany po czym jak najszybciej wstała, ubrała koszulkę - zwykła niebieską - i wyszła z pokoju - Nana! Wychodzę! Nie musisz na mnie czekać.
Jednak jej przyjaciółki nie było w domu. Stała za to przed nim, przed ogrodzeniem za rogiem. Chciała śledzić swoją przyjaciółkę i zobaczyć z kim się umówiła. Szła za nią tak cicho, że się nie zorientowała.
*
Szukała go w klubie, jednak nie mogła znaleźć. Już nie mając sił usiadła na krześle. Obok niej siedział jakiś chłopak.
- Szuka pani kogoś? - zapytał znajomy głos po czym zaczął się chichotać.
- Taak. Przyjaciel... HeeCheol, debilu - ściągnęła chłopakowi kaptur, miała rację, to był Hee - Przepraszam, ale zaspałam. Coraz częściej śpię w dzień i tak jakoś to wyszło. No, ale przynajmniej nie uciekłeś i czekałeś na mnie. Zamawiamy coś? Chciałabym drinka, a Ty? Takiego doo...
Zdanie jej się urwało, ponieważ HeeCheol pocałował ją w usta.
- A to za co? - zapytała Tiffany ze zdziwieniem gdy ich usta się rozłączyły.
- Żebyś już nie terkotała i po prostu, za to, że jesteś - powiedział po czym napił się drinka, który leżał obok niego.
Siedząc, cały czas uśmiechali się do siebie. Nagle Tiffany przypomniało się coś.
- Właśnie! Jak ty uciekłeś z tej szafy? - zapytała.
- Czytałem, że każdy wampir dostaje jakąś moc. Ja przenikam przez wszystko. To jeden plus bycia wampirem - powiedział i zwrócił się do barmana - Czy macie pokoje do wynajęcia?
Tiff spojrzała na niego podejrzanie, ale po chwili zrozumiała o co mu chodzi i czekała na odpowiedź.
- Tak, chciałby pan wynająć? Jeśli na jedną noc to kosztuje to 35 zł.
HeeCheol wyciągnął 50 zł z kieszeni. Mówiąc '' Reszty nie trzeba '', złapał Tiffany za rękę i poszedł z nią do pokoju. A jeśli chodzi o Nanę, obserwowała ich. Kiedy zobaczyła, że to Hee, bias jej najlepszej przyjaciółki, ucieszyła się i to bardzo. Gdy poszli do pokoju to ona wróciła do domu.
HeeCheol i Tiffany od razu padli na łóżko, zaczęli sie całować i rozbierać. Jeszcze nigdy nie czuli się tak dobrze. Byli szczęśliwi. Po tym zdarzeniu Tiff postanowiła kolejnego dnia, przedstawić Nanie swojego chłopaka. 
Noc spędzili w tym pokoju. Nie wracali w nocy do domu tylko rano, kiedy tylko się obudzili.
- To bądź u mnie o 13 - powiedziała Tiffany po czym pocałowała Hee w policzek, pomachała mu uroczo na pożegnanie i poszła w stronę domu.
Kiedy szła, nagle się potknęła i wywróciła. Zaczęła ją boleć kostka i kulała. Gdy była na ulicy, gdzie znajdował się jej dom podszedł do niej pewien chłopak.
- Przepraszam, stało się coś? Mogę pomóc - troskliwie zapytał.
Tiffany znała ten głos. Nie, to nie głos HeeCheol'a tylko KwangHee. Chłopak miał ubraną czapkę, jednak było widać jego smiejące sie oczy.
- Nie. Znaczy przewróciłam się i kostka mnie boli. Nie daleko jest mój dom, więc poradzę sobie. Czekaj, KwangHee? - powiedziała pochylając się, żeby zobaczyć czy to on.
Chłopak się zaśmiał, jak przystało na KwangHee.
- Tak. Skąd wiedziałaś, że to ja? - zapytał sciągając czapkę.
Patrząc na niego powiedziała:
- Oczy, ale lepiej załóż czapkę, żeby fanki Cię nie zobaczyły. A co do oczu, masz takie które się śmieją, wszędzie je rozpoznam i tą cerę, no diva kochana.
- Czyli Ze:A STYLE. Dziwne, że nie piszczysz, ale to dobrze. Oh, dziękuję za komplement. Chodź, zaprowadzę Cię - Wziął jej ręke i założył na bark - Tylko się nie wywróć. Wiesz, bardzo mało jest takich fanów jak Ty.
- Taaaak. Ja piszczę, ale w głębi duszy. Już nic mnie nie zaskoczy bardziej niż fakt, że HeeCheol odszedł od was.
- Aaa. Tak mi przykr... Że co?! Odszedł z zespołu?! Skąd to wiesz?! Kto ci mówił?! O co chodzi?! - zaczął krzyczeć KwangHee na cały głos, aż inni ludzie na ulicy dziwnie się na niego patrzyli.
- Ty nic nie wiesz?! Jakim cudem? Ale.. Mówił, że wszyscy o tym wiecie. Ale ja.. Nie rozumiem... Przecież HeeCheol odszedł bo jest.. wampirem - powiedziała szepcąc.
Nie dowierzała mu. Hwang KwangHee, jeden z członków koreańskiego zespołu Ze:A, nie wiedział, że Jung HeeCheol, drugi członek tego zespołu odszedł z poważnego powodu. To było bezsensu. Nawet Hee mówił, że cała rodzina Star Empire o tym wie. Czyżby tylko on o tym nie wiedział, czy HeeCheol kłamał i wszyscy o tym nie wiedzą? Tiffany jak najszybciej chciała się tego dowiedzieć.
Do końca drogi Tiff opowiedziała wszystko chłopakowi. On zrozumiał wszystko bardzo dobrze. Odprowadził ją pod same drzwi i się pożegnali. Gdy zniknął za bramą, dziewczyna pokuśtykała do salonu aby usiąść na kanapie.
- Rany boskie! Dziewczyno! Coś ty zrobiła?! - zaczęła krzyczeć z lekkiego przerażenia Nana. - Trzeba jak najszybciej to opatrzyć.
- Jezus. Nie wydzierajcie sie tyle, mam tego dość. No, przewróciłam się jak wracałam do domu. Po drodze KwangHee się spytał czy coś mi jest i mnie odprowadził. Tak, KwangHee Ze:A, ale to dla mnie norma ostatnio. Chciałam Ci dzisiaj powiedzieć, że chodzę z HeeCheol'em, gadałam z JunYoung'iem i przytuliłam się do HyungSik'a, więc to spotkanie to nic takiego.
Nana siedząc obok niej otworzyła usta, jednak wiedziała, że Tiff zaraz zacznie głowa boleć, więc opanowała się. Nic nie mówiąc wstała i poszła do kuchni po apteczkę. kiedy wróciła Tiffany nie było w salonie, więc poszła do niej do pokoju zobaczyć czy tam jest. Dobrze myślała, stała przed łóżkiem. Gdy zbliżyła się do niej, Tiff spłynęła łza po policzku i kapła na podłogę.
- Tiffany, ty płaczesz? - zapytała Nana kładąc apteczkę na biurku.
- Nana. Gdzie mój misiu? Gdzie on do cholery jest?! - zaczęła panikować.
Misiek ten był od jej mamy. Miała go od dzieciństwa, przypominał jej, że mama zawsze jest przy niej.
- Jak to? Nie ma go? jakim cudem? - zadziwiła się jej przyjaciółka.
Poszła go poszukać. Patrzyła do szafy, za łóżko, nawet w swoim pokoju jednak nic. Przepadł. Wróciła do pokoju.
- Nie bój się. Odnajdziemy go, na pewno - powiedziała Nana całując przyjaciółkę w czoło.
Nagle z drugiego pokoju dobiegł jakiś dźwięk. Tiffany szybko się zerwała, ponieważ dzwonił jej telefon. To był HeeCheol, bez wahania odebrała.
- HeeCheol? Proszę, przyjdź tutaj.. Teraz - powiedziała przez łzy.
- Co się stało, Tiffany? Czekaj, zaraz będę - powiedział Hee rozłączając się.
Tiff szybko pobiegła do drzwi. Wiedziała, że zaraz będzie. Przecież jest wampirem, wampiry są szybkie. W jakąś minutę u niej był. Przytulili się.
- Część. Słuchaj, znalazłem u nas takiego misia - wyciągnął zza siebie - To Twój?
- Tak! Tak! Dziękuję Ci, on jest od mamy... - pocałowała go w policzek - Ale, skąd on się u was wziął?
W tej chwili zza pleców HeeCheol'a wyszedł HyungSik. Dziewczyny na chwilę wstrzymały oddech.
- Co on tu robi? - zapytała nagle Nana.
- Powiedział, że on go wziął, żeby mi go dać, bo wie, że za tobą szaleję. Jednak ja mu jakoś nie wierzę. Może tobie powie prawdę. Idź ty tumanie i masz jej to wszystko wytłumaczyć.
Tiff przytulając się do misia kiwnęła głową, żeby poszedł za nią. HyungShik ze spuszczoną głową przemierzał korytarz z nią, a HeeCheol poszedł z Naną usiąść na sofie.
*
- Okey, przyjacielowi nie powiedziałeś prawdy, może mi ( nieznajomej ) powiesz? Podobno lepiej się rozmawia z obcą osobą, więc? - przybliżyłą się do niego.
On się lekko odsunął. Otworzył usta, po czym zamknął i znowu otworzył.
- Bo.. chodzi o to, że.. Tobie zmarła mama. Tak się składa, że mi też. W tym samym czasie, w tym samym miejscu. Zostawiła mi pewien list. Było w nim, że gdzieś na świecie mam siostrę. Podała mi imię. Gdy się przytuliliśmy, wiedziałem, że to ty. Czułem to. Postanowiłem za tobą iść, nie widziałaś mnie, bo się ukrywałem. W ten sposób dowiedziałem się gdzie mieszkasz, a że wczoraj poszłaś gdzieś i nie było cię, to .. wkradłem, żeby coś mieć.. po tobie. Przepraszam, nie wiedziałem, że ten misiu jest od mamy. Przepraszam, na prawdę. No, więc. Cześć siostro.. - wytłumaczył jej wszystko, spoglądając w jej oczy.
- Ale.... skąd wiesz, że to na pewno ja, że na pewno jesteśmy rodzeństwem? - nie dowierzała mu Tiffany.
- Szukałem dzisiaj jeszcze w rzeczach po mamie jakiegoś śladu. Znalazłem. Twoje zdjęcie - wyjął zdjęcie z kieszeni - Podobna. Byłaś słodka jak miałam 13 lat.
Tiffany wzięła od niego zdjęcie. Otworzyła lekko usta.
- To ty byłeś na wszystkich zdjęciach jakich miałam z dzieciństwa. Mama mówiła, że to przyjaciel, a to byłeś ty, mój brat.
- Tak. Po tym jak nasi rodzice się rozwiedli, ja zamieszkałem z ojcem, jednak mama mnie odwiedzała. Bardzo często, nawet codziennie. Słuchała jak śpiewam, chodziła ze mną na castingi, mówiła, że zajdę daleko i tak się stało. Wszystko dzięki niej. Jeśli tobie tyle uwagi nie poświęcała to przepraszam, bo była mną zajęta. Ona mi to wszystko napisała w liście. Ja nic nie pamiętałem, ty pewnie też. Gdyby nie list, nie wiedzielibyśmy, że jesteśmy rodzeństwem. To teraz już wierzysz? - przybliżył się do niej.
Tiff pokiwała głową i przytuliła się do swojego brata.

1 komentarz:

  1. Awww~ Słooodko.
    Wydawało się takie długie, a tu kilka chwil i koniec. Fajnego masz braciszka ;3
    A co ze mną i Yesiem? : <<<

    OdpowiedzUsuń