poniedziałek, 9 lipca 2012

2.MinShik



Zastanawiałam się , czy jest jakikolwiek sens , dodawać to na bloga .
Jest do dupy , wiem .
Chciałabym usłyszeć waszą szczerą opinię.

Nigdy nie widziałem go w barze. Jednak gdy zaczął przychodzić, nie przykuwał mojej uwagi. Zawsze czekał na jakąś osobę, a jak wszedł pewien chłopak, on od razu wstał i poszedł siąść na sofę by go obserwować. Zawsze się śmiał i uśmiechał do niego.
Lecz pewnego dnia zobaczyłem, że z jego zawsze wesołych oczu leciały łzy, zaciekawił mnie. Jestem barmanem. Każdy mi się zwierza jak jest pijany. Jednak on był inny, nie mówił nic, nawet jak ledwo żył. Mówił tylko, że miłość to sam ból. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Pytałem się go, lecz on milczał. Coraz częściej płakał w barze, nie przejmował się, że ktoś to widzi. Krople łez kapały mu do drinka. Ten chłopak co kiedyś sprawiał mu radość, sprawiał mu potem cierpienie.
~ Hey hey, czemu Ty to opowiadasz? Nie masz o niczym pojęcia..
~ No tak, wiem. Ale pomyślałem, że wprowadzę czytających w tą sytuację.
~ Dobra, dobra. Zamilcz człowieku.
Tak jak to zaczął opowiadać ten barman. Codziennie ja – Park HyungShik – przychodziłem do baru. Zawsze o tej samej porze. Czekałem na chłopaka imieniem MinWoo.
Okey , takie gadanie nie ma sensu. Zacznę od nowa.
Pewnego wieczoru, przechadzając się przez miasto zobaczyłem zwykłego dla innych ludzi faceta. Jednak dla mnie nie było on zwykły. Był nadzwyczajnie piękny. Moją uwagę przekuły jego piękne policzki i uśmiechające się, różowe usta. Miał też małe dłonie, że aż chciało się je popieścić.
Potem nie mogłem przestać o nim myśleć, więc parę dni po tym znowu poszedłem w to samo miejsce, gdzie go zobaczyłem. Był tam, ubrany w czarne rurki i białą koszulkę. Miał też kolorową koszulę. Rozmawiał przez telefon, a gdy skończył poszedł przed siebie. Postanowiłem iść za nim. Dotarliśmy do baru ‘’ Pelikan ‘’. Zawsze siadałem w tym samym miejscu.
Powtarzałem to przez parę dni, aż w końcu zorientowałem się, że chodzi tam codziennie o 21. Przychodziłem do ‘’ Pelikana ‘’ i czekałem na niego. Zawsze był i zawsze sam. Kiedy przychodził, zawsze szedłem siąść na sofę, by go trochę obserwować. Coraz bardziej podobały mi się jego oczy, takie duże i głębokie.
Pewnego razu usłyszałem jak go ktoś woła po imieniu. Brzmiało ono MinWoo. Bardzo piękne imię. Kiedy się już dowiedziałem, jak się zwie postanowiłem do niego podejść i zagadać. Lecz zabrakło mi odwagi i zapytałem tylko która jest godzina. On odpowiedział z uśmiechem, patrząc w moje oczy. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie. Jego uśmiech nie był zwykły, tylko słodki, jakby chciał nim mnie poderwać. Tego samego wieczoru poszedłem za nim zobaczyć gdzie mieszka. Myślałem, że mi się uda, jednak mnie zobaczył.
-Przepraszam, czy czegoś potrzebujesz ode mnie? – zapytał mnie spokojnie wydobywając z siebie słodki, głęboki głos.
-Nie, nie. Tylko… Ehh, moglibyśmy porozmawiać? – sam nie wierzyłem, że to powiedziałem.
Spojrzał na mnie. W jego oczach odbijało się światło księżyca. Znowu pokazał swój uśmiech i pokiwał głową. Szedłem za nim. Kiedy nie wiedział, uciekłem. Nie mogłem mu od tak tego powiedzieć. Bałem się.
Przez parę dni siedziałem w domu. Już nie chodziłem do baru. Jednak przyszedł dzień w którym zacząłem za nim tęsknić, za jego twarzą, za jego uśmiechem. Postanowiłem tam wrócić.
Czekałem na niego. Długo czekałem. Kiedy już straciłem nadzieję, że przyjdzie wyszedłem. Kiedy byłem przed wejściem zobaczyłem go. Już pojawił mi się uśmiech na twarzy, ale po chwili znikł gdy zobaczyłem, że nie jest sam. Był z jakąś dziewczyną. Stanąłem na chwilę. Patrzyłem w jaki sposób ją trzyma, jak na nią patrzy. Patrzył miłością. Zrozumiałem, że to ją kocha. Poleciała mi łza. Wróciłem na to samo miejsce przy barze i poprosiłem o drinka. Barman….
~ Dla Twojej wiadomości nazywam się Yu HaJin..
~ Dobra, zamilcz. Proszę.
Ba… Yu HaJun mi go podał i zapytał się co mi jest. Ja odwróciłem się w stronę MinWoo. Zobaczyłem, że się z nią przytula.
-Miłość cholernie boli. Nigdy się nie zakochuj. Pamiętaj – powiedziałem do barmana i poszedł do domu.
Przez kolejne dni chodziłem do baru. Za każdym razem tam był. Za każdym razem wylewałem łzy. Któregoś dnia nie wyszedłem tak szybko. Poszedłem go obserwować w tym samym miejscu co zawsze. Zgadnijcie co zobaczyłem. Cały czas się na mnie patrzył i uśmiechał. Do mnie, całego zalanego łzami. Kiedy ta dziewczyna poszła do toalety, podszedł i patrząc w moje oczy zapytał :
-Co Ci jest? Zawsze byłeś uśmiechnięty, a teraz płaczesz. Dziwne to trochę. Powiesz mi o co chodzi?
Zamurowało mnie. Zrobiłem ogromne oczy i się do niego przytuliłem. Zdziwiłem się jeszcze bardziej gdy odwzajemnił to. Szepnął mi jeszcze ‘’ Ucieknijmy’’ .
*
Ledwo otworzyłem drzwi od domu to już zaczął się do mnie dobierać. Oczywiście podobało mi się to. Poszliśmy do sypialni i zaczął mnie rozbierać. Najpierw się na mnie położył i zaczął zdejmować mi koszulkę. Nie chciałem być gorszy, więc ściągnąłem mu spodnie. Zaczęła się zabawa. Cały czas prowadził, nie pozwolił mi się na nim położyć. Byłem bezbronny. Zaczął mi gładzić nogi i mnie całował, cały czas. Ja jego też i dotykałem go po tylnej części ciała. Widać było, że bardzo mu się to podobało. Spędziliśmy tak północy.
Kiedy obudziłem się rano, on leżał na mojej klacie, bawił się moimi włosami i patrzył się.
-Dzień dobry – powiedział do mnie z uśmiechem.
-Dzień dobry – odpowiedziałem – Wiesz, możemy porozmawiać?
-Po co rozmawiać? – powiedział zaczynając mnie całować i wkładać rękę do spodni.
-NIE! PRZESTAŃ! Nie chcę żeby to ‘’ był tylko seks ‘’. Musimy porozmawiać.. – zacząłem go od siebie odpychać – Słuchaj. Czemu wczoraj tak do mnie podszedłeś? Czemu odwzajemniłeś uścisk? Czy Ty wiedziałeś, że ja…
-Okey. To słuchaj. Powiem Ci wszystko od początku. Kiedyś, jakieś 2 miesiące temu, zobaczyłem Cię. Nie ukrywając spodobałeś mi się. Zacząłem za Tobą chodzić, aż zobaczyłem, że zwróciłem na siebie Twoją uwagę, więc poszedłem do baru, wcześniej tam nie chodziłem, ale zacząłem dla Ciebie. Ta dziewczyna.. to tylko żebyś był zazdrosny. Przepraszam. Wiesz, chciałbym Cie lepiej poznać – wytłumaczył mi to wszystko, patrząc  się w moje oczy.
Pamiętam jak światło słoneczne rozjaśniało jego dołeczki.
-Wychodzi na to, że Ty dłużej o mnie myślisz, ale kochamy się tak samo. Dobrze, pytaj o co chcesz, odpowiem na wszystkie pytania.
Porozmawialiśmy i poszliśmy się bliżej.
-Proszę Cię jeszcze, możemy się cmokać, ale na razie odpuśćmy sobie czegoś więcej.. Okey? – poprosiłem go mając nadzieję, że się zgodzi.
I dobrze myślałem. Pokiwał głową. Jeszcze chwilę poleżeliśmy w łóżku, aż postanowiłem wstać i zrobić śniadanie.
Kiedy stałem już przy kuchence to MinWoo przyszedł do mnie, objął mnie od tyłu i pocałował w policzek.
-Miały być tylko cmoknięcia – usłyszałem to z jego ust, poczym poczułem, że namiętnie dotyka mojego pośladka – Bez tego też się nie obejdzie.
Pokazał swoje białe, równe ząbki, trzepnął włosami i poszedł do szafki po talerzyki.
*
-Smakuje Ci? – zapytałem patrząc się w jego usta, soczyste usta, które przeżuwały dokładnie każdy kęs.
Woo pokiwał głową, przełknął jedzenie i rzekł, że jest wyśmienite. Oczywiście ucieszyłem się.
Po zjedzeniu śniadania rozmawialiśmy, gdy nagle zobaczyłem, że jest brudny, tuż nad ustami. Więc wstałem, wziąłem chusteczkę, podszedłem do niego i mu to wytarłem. Jednak nie wiedziałem, że znowu zapatrzę się w jego ogromne oczy. Wpatrywałem się w nie parę sekund. Nie wytrzymałem i go pocałowałem. On to odwzajemnił. Znowu poszliśmy do łóżka, powtórzyło się to co w nocy. Tylko tym razem, rozebraliśmy się do naga. Chociaż byłem nieśmiały, przy nim czułem się, że mogę wszystko, że nieśmiałość gdzieś sobie poszła. Powtórzyły się gorące pocałunki, znowu namiętne dotykanie się.  Widać było, że jemu to wszystko się podoba. Pamiętam jak gładził mnie po torsie, ja go po plecach. Wszystko było takie piękne, jeszcze nigdy nie byłem taki szczęśliwy. Jednakże cały czas zastanawiała mnie jedna myśl. czy to wszystko potrwa długo, czy parę dni.
Kiedy to skończyliśmy, postanowiłem się go zapytać czy naprawdę darzy mnie takim uczuciem jak ja jego.
-Słuchaj. Jak ja się zakocham w kimś od pierwszego wejrzenia, to trwa to wiecznie. Miałem parę dziewczyn, ale nie byłem z nimi szczęśliwy jak z Tobą. Jesteś najważniejszy, wszystkich mam w dupie. Gdybyś miał umrzeć, oddałbym za Ciebie życie. Rozumiesz mnie? – powiedział, po czym odgarnął moje włosy z czoła i chciał mnie pocałować. Jednak ja szybko odwróciłem głowę i wstałem.
-Rozumie. Muszę gdzieś wyjść, wrócę za jakieś 2 godziny – odpowiedziałem i zacząłem się ubierać.
-Okey, uważaj na siebie – rzekł do mnie i cmoknął mnie w usta.
*
Chodząc ścieżką po parku myślałem o tym co mi powiedział. Nagle mi się przypomniało, że muszę iść do szpitala. Tak też zrobiłem.
*
Doktor patrząc na moje wyniki posmutniał trochę.
-Czy coś nie tak? – zapytałem bojąc się odpowiedzi.
Doktor nie chcąc pokiwał głową. 
-Co takiego? Proszę mi powiedzieć.
-Ma pan chore serce – odpowiedział z zawahaniem – Potrzebny przeszczep żeby mógł pan dalej żyć. Jest pan młody. Bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś w tak młodym wieku miał chore serce.
Nic nie mówiąc wyszedłem.
*
-Wróciłeś! – ucieszony MinWoo krzyknął i rzucił się na mnie jakbyśmy nie widzieli się wieki.
Zobaczył, że mam smutną minę, więc się zapytał :
-Czy coś się stało?
Milczałem. Nie chciałem zepsuć mu dnia.
-No powiedz! – zaczął się drzeć.
-Nie ważne.
-Powiedz.
-Nie ważne.
-Powiedz bo wyjdę z domu i nie wrócę.
-Nie.
-I tak bym nie wyszedł.
Taka kłótnia powtarzała się parę razy przez parę dni. Aż w końcu któregoś dnia nie wytrzymał i wyszedł. Ja wtedy nie wiedząc co zrobić, spakowałem pidżamę, wodę i poszedłem do szpitala.
*
Nie śmiałem się w ogóle. Byłem słaby, bardzo słaby. Czasami łzy mi leciały z tęsknoty za MinWoo. A pewnego dnia usłyszałem na korytarzu jego głos.
-Mam omamy. Skąd by wiedział, że jestem w szpitalu.. – powiedziałem do siebie i poszedłem spać.
Przez ten czas, cały czas czułem, jakby ktoś trzymał mnie za rękę i gładził po policzku. Nagle przyszedł doktor i się przebudziłem. Jednak nikogo obok mnie nie było.
-Panie Park! – już z progu krzyczał – Mamy dawcę!
-Naprawdę? Kogo? – nie mogłem uwierzyć w to co mówił doktor.
-Ta osoba chciała, żeby panu tego nie mówić.
Zaciekawiło mnie to. Pomyślałem, że to MinWoo, ale on nie wie o niczym. Odpuściłem sobie z tą myślą.
-To kiedy operacja? – zapytałem żeby się przygotować psychicznie.
-Dzisiaj. Za parę godzin.
‘’ Co za szczęście, będę mógł dalej żyć, razem z MinWoo ‘’ pomyślałem z uśmiechem na twarzy, ale wtedy nie wiedziałem jednej rzeczy.
~ Jakiej ?
~ Zamknij w końcu tą mordę !
*
Już po wszystkim. Zawieźli mnie do pokoju. Byłem jeszcze w śpiączce. Gdy się przebudziłem, zobaczyłem obok siebie MinWoo, mówił, że wszystko dobrze, wszystko się udało. Nagle wszedł doktor, obróciłem się w jego stronę, potem popatrzyłem tam gdzie stał MinWoo. Jego już tam nie było. ‘’ Okey, znowu omamy… ‘’
*
Po paru dniach wróciłem do domu. Miałem nadzieję, że ON tam będzie. Że znowu będę mógł go całować, dotykać, przytulać. Że znowu w domu będzie pachniało jego perfumami. Jednak NIC.
Poszedłem do sypialni i położyłem się na łóżko. Poczułem lekki powiew wiatru, ale dziwne, bo okno było zamknięte. Nagle spostrzegłem na stoliku karteczkę. Wstałem i wziąłem ją do ręki. Pamiętam, że pachniała MinWoo. To był list. Do tej pory wiem co było w nim napisane : ‘’ Kochanie, pamiętasz jak mówiłem, że Cię kocham? Tak, i nigdy nie przestanę. Chociaż spędziliśmy tylko parę dni razem, ja czuję jakby to była wieczność. Tak, wiem. Zostawiłem Cię w najmniej odpowiednim momencie. Ale powiedz, czemu o niczym mi nie powiedziałeś? Dzięki pielęgniarce się dowiedziałem, że leżysz w szpitalu i płaczesz. Widzisz, teraz przy Tobie mnie nie ma ciałem, ale jestem – duchem. Masz mnie w sercu. W moim sercu, które teraz jest Twoje. Mówiłem Ci, że oddam za Ciebie życie. Tak też zrobiłem. Chciałbym Cię jeszcze raz mocno przytulić i Cię gorąco pocałować, jednak już nie mogę. Pamiętaj, zawsze jak będziesz mieć problem, pomogę Ci. Teraz już kończę pisanie. Czeka na mnie operacja. Żegnam Cię. MinWoo. ‘’
Kiedy to czytałem, łzy napłynęły mi do oczu. Nie mam słów by opisać jak się wtedy czułem. Potem wybuchłem płaczem jak małe dziecko. Nie wiedziałem jak sobie dam radę bez niego. Jednak jakoś mi idzie. Nie zbyt dobrze mi się żyję, gdy nie ma go obok mnie, ale wiem, że jest we mnie. Bardzo często płaczę. Tak, wiem, jestem mazgaj, ale powiedzcie. Co byście zrobili gdybyście stracili osobę najważniejszą w waszym życiu? No właśnie. Tutaj kończę swoją historię. Dziękuję, że wysłuchaliście mnie.


2 komentarze:

  1. Podoba mi się, i wiesz....piszesz lepiej niż kiedyś ;D
    I...czemu Twoje opowiadania są smutne? : <

    OdpowiedzUsuń